Terapeuci duszy i ciała

Tak ich często w myślach nazywam, bo leczą nie tylko ciała, ale i dusze. Choroba ciała, to tak naprawdę choroba duszy. Najpierw choruje dusza. Wysyła do nas sygnały, ale często tak subtelne, że my w tym zabieganiu, w tym ciągłym byciu w działaniu, w umyśle, zupełnie tego nie zauważamy. I dopiero kiedy te sygnały zaczynają się rozrastać i dochodzi do choroby na poziomie ciała – zatrzymujemy się i zaczynamy słuchać – najpierw ciała, później duszy…

Często do tego zatrzymania dochodzi właśnie na naszych terapiach, zabiegach, masażach…

To tutaj dzięki bezpiecznej przestrzeni, czułemu dotykowi, rozmowie, pozwalacie sobie, aby wreszcie poczuć emocje, które pochowaliście w ciele. Zawsze wtedy następuje w Was zmiana, czasami tak subtelna, że jeszcze nie jesteście Jej początkowo świadomi, ale ta maleńka iskierka, która się w Was pojawia daje impuls do kolejnych zmian…

Tak też właśnie było dzisiaj – z ciała popłynęły od dawna zablokowane emocje; popłynęła opowieść o problemach i trudach życia i łzy, które przynosiły ukojenie. Tylko w dobrych rękach, w bezpiecznej przestrzeni, w poczuciu bycia zaopiekowanym, można pozwolić sobie na taką otwartość, na bycie ze swoimi emocjami, na bycie sobą…