Zdarza mi się jeszcze słyszeć – Co? Joga? To nie dla mnie – nie mogę usiedzieć, za nudna, ja potrzebuję ruchu, jestem na to nadaktywna, nie lubię zatrzymania… .
I wiecie, ja doskonale rozumiem, o czym mówicie. Ja też tak miałam. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z jogą, też nie mogłam długo usiedzieć na miejscu. Ciągle się wierciłam, wszystko mi przeszkadzało – to, że ktoś obok mnie za głośno oddycha, że trzeba tyle w tej pozycji, a ja chcę już dalej, szybciej, mocniej…, że ktoś rozmawia, że komuś zadzwonił telefon. A moja relaksacja i medytacja wyglądała mniej więcej tak: – „Oki, to co ja zrobię na kolację, ciekawe czy Kasia lekcje odrobiła, a może jednak pomalować kuchnię, no ale na jaki kolor, ale kto mi to zrobi, ciekawe czy do tego koloru będą pasowały zasłonki, to może kupię inne i tak dalej, i tak dalej…” . Znacie to? Pewnie tak – nasz kochany, rozgadany umysł. Och! Jakie on potrafi wymyślać historie.
Rezygnowałam z jogi – bo teraz basen, siłownia, zajęcia w fitness clubie, rower – i wciąż jednak do Niej wracałam. Wiecie dlaczego? Bo żadna z tych aktywności nie dała mi tyle, ile osiągnęłam dzięki praktyce jogi. Mam nadzieję, że już wiecie, że joga to nie są dla mnie ćwiczenia akrobatyczne na macie, ale połączenie asan, oddechu i medytacji. Uwielbiam ten stan po zajęciach – kiedy moje ciało jest rozluźnione, umysł spokojny i wtedy moje widzenie świata jest bardziej klarowne, mogę podejmować świadome decyzje, więcej we mnie spokoju i odwagi. Dzięki jodze nabrałam pewności siebie i nauczyłam się żyć swoim życiem
Już wiem, że czasami trzeba się po prostu zatrzymać, bo jeśli sami tego nie zrobimy, to w którymś momencie życie nas samo zatrzyma. Po co? Po to choćby, aby zadać sobie pytania: czy to, co robię, to jest to czego naprawdę chcę? Czy tak właśnie ma wyglądać moje życie? Po co tak biegnę? Czego naprawdę chcę w życiu? Czy jestem szczęśliwa/ szczęśliwy? Czy decyzja, którą zamierzam teraz podjąć, wypływa z serca?
Czasami warto się również zatrzymać, aby spojrzeć wstecz i zastanowić się, co udało mi się już zrobić? Co udało się osiągnąć? Czy droga po której idę, jest zgodna ze mną, czy jedynie podyktowana warunkami zewnętrznymi?
Gdy jedziemy samochodem i chcemy zmienić kierunek, musimy na chwilę zwolnić, aby zredukować bieg. Jeśli chcemy się cofnąć, musimy się zatrzymać, aby wrzucić bieg wsteczny. Jeśli chcemy, aby nasz komputer dobrze i sprawnie funkcjonował, musimy włączyć RESET. Czasami trzeba opróżnić naszą głowę z nadmiaru myśli, emocji, z nadmiaru bodźców – włączyć RESET.
To samo odnosi się do naszego umysłu i ciała. Aby układ nerwowy dokonał jakiegoś wyboru, zmienił tok myślenia, musi mieć moment przerwy. Jeżeli chcemy poprawić naszą zdolność dokonywania wyborów, funkcjonować bardziej wydajnie i uczyć się na podstawie naszych doświadczeń, musimy być zdolni do chwilowego zatrzymania się. Gdy wcielamy myśl w czyny, mądrze jest zatrzymać się na chwilę i mieć czas na przemyślenie, delikatne poprawki lub nawet kompletną zmianę naszego zamiaru, jeśli zachodzi taka potrzeba. Nie na darmo mówi się, że emocje są złym doradcą, że w pośpiechu nic się nie widzi, że umykają nam często bardzo istotne elementy. Również uzasadnione jest powiedzenie, aby przed wyruszeniem w drogę usiąść na chwilę. Jeśli zatem wyruszasz w drogę zwaną ŻYCIEM (a robisz to każdego dnia!) – usiądź na chwilę, opróżnij umysł, zatrzymaj się, a odpowiedzi same się pojawią.